sobota, 26 września 2009

A w Zakopcu, pieknie...

Az nie chce sie wracac. Pogoda wysmienita, choc wysoko w Tatrach chmurki okalaly szczyty. Piekne klimaty. Jak na wrzesien sporo ludzi na szlakach, choc w porownaniu do sierpia to 1/10 :) Pierwszy dzien to byla masakra. Cale Czerwone Wierchy od prawej do lewej. Mimo problemow z kolanem przebrnalem caly szlak. Szedlem tak dzielnie bo wiedzialem ze z Kasprowego zjade sobie wygodnie kolejka. Juz sobie zjechalem. Okazalo sie ze z Kasprowego zwoza ludzi do 18-ej. My dotarlismy o 18:15. Nie musze nikomu kto biega po Tatrach we wrzesniu mowic jakie to uczucie gdy czeka Cie jeszcze 2.5 godzinne zejscie w ciemnosciach. Na dodatek z kolanem ktore chcialo sie rozpasc. No ale co robic. W dluga. Motywacja byla tym wieksza ze co kilka minut odzywal sie raz z prawej, raz z lewej mis :) Jak ktos mial okazje uslyszec ten mily dzwiek z odleglosci kilkudziesieciu metrow, to wie o czym mowie :) Nigdy tak szybko nie bylem w Kuznicach, mimo kompletnej ciemnosci :) A to dopiero pierwszy dzien...