sobota, 3 stycznia 2009

Nie było dzisiaj czasu

Na napisanie więcej. Generalnie to już nie dzisiaj a wczoraj. Dzień po prostu minął. Może jutro będzie lepiej i coś napiszę :) Nudniej nie będzie na pewno :)

122/76/63 - 02:03 (mam już acenocumarol).

piątek, 2 stycznia 2009

Dzień drugi nowego roku

Już jest normalniej. Życie zaczęło się toczyć prawie normalnym biegiem. Od rana jeden z klientów został "wystawiony do wiatru" przez modelkę i wizażystkę. Obie się nie pojawiły na jego sesji. Nietęgą miał minę. Swoją drogą ludzie są nieodpowiedzialni. Jak można umówić się na sesje i bez żadnego znaku życia po prostu się nie zjawić na planie... Zarówno modelka jak i wizażystka miały z nim pracować pierwszy raz ale co to zmienia. Ja już nigdy nie zaprosiłbym tych pań do współpracy. Oszczędził chociaż koszty, bo z przyjaźni (zamieniłem niestosowne słowo "litość, przepraszam Jarku jeśli źle mnie odebrałeś) nie pobrałem od Niego środków płatniczych :)
____________________________________

Teraz studio okupuje Zbyszek Kruk. Kilka osób na planie, a ja się zbieram do lekarza. Muszę odebrać zaległą receptę na leki których brakuje mi już od kilku dni.

116/84/56 - 14:25

czwartek, 1 stycznia 2009

4,5 godziny...

...snu. To niezbyt dobry wynik, zważywszy że jak głoszą gminne wieści, jak się rok rozpocznie, tak się rok ciągnie. Faktem jest że niemal każdego dnia łóżko odwiedzam w godzinach nazywanych wczesnoporannymi. Kiedy ja się kładę spać, kierowcy nocnych autobusów zjeżdżają do zajezdni, a mleczarze zaczynają nowy dzień :)

94/77/73 - 14:00 (ops, mały powód do niepokoju).

środa, 31 grudnia 2008

:(

Właśnie się dowiedziałem że mój pies już nie zamieszka ze mną w studio. Odeszła tam gdzie podobno ma być jej lepiej... Jest mi strasznie smutno. Kiepsko się z tym czuję. Niech ten rok się już skończy. Nie może być gorzej niż jest!

Imieniny Sylwestra

Wszystkiego najlepszego Sylwestrze. Spełnienia marzeń i spełnienia marzeń :) Znałem pewnego Sylwestra. Miły był z niego chłopina. Chyba jednak nie przepadał za mną bo nigdy nie zaprosił mnie na imieniny :)

Wpadnie kilku znajomych. Miało być samotnie ale się nie udało. Są to ludzie których lubię więc nie mam nic przeciwko. Przynajmniej będzie wesoło. Repertuar telewizyjny nie powala na kolana, zatem inne atrakcje zyskują na znaczeniu. W kuchni gotuje się moja ulubiona zupka, fasolkowa. To pierwsza zupa którą gotuję od rozstania się z Małgosią. Ponieważ w domu i tak ja ją gotowałem, wpadki nie będzie. Może poza jednym drobnym szczegółem, brakło ziemniaków. Właściwie to nie brakło. Nigdy ich tu nie było.
____________________________________

Opowiadam pierdoły a tu rok się kończy. Nie będę za nim tęsknił nawet minuty. To jeden z najgorszych, jeśli nie najgorszy w moim życiu. Nawet ubiegły, ten z zawałem na koncie nie był tak kiepski. Liczę na ten jak na zbawienie. Chciałbym żeby wiele spraw się poukładało w najlepszy dla wszystkich sposób. Żeby ludzie byli szczęśliwi - WSZYSCY. Żeby jadu w nas nie było za grosz... Wiem, marne szanse. Pomarzyć jednak można, prawda?




Za oknem księżyc i jakiś pomocnik w świeceniu. Ładnie wyglądają razem. Generalnie wszyscy lepiej wyglądają razem, nawet luna. Za kilka godzin jego blask przykryje siarka i inne chemiczne materiały wystrzelona w jego kierunku. Zawyje kilka psów, włączą się alarmy samochodowe a my wszyscy będziemy na siebie patrzyli tak, jakbyśmy chcieli się zobaczyć inaczej.

Ot imieniny Sylwestra...

123/88/61 - 17:30

wtorek, 30 grudnia 2008

Rany boskie!

Właśnie zdałem sobie sprawę że ŚWIETA MINĘŁY! Buuu. Nie zauważyłem kiedy. Zostało trochę świeczek, niedokończonych słodyczy, puste pojemniki po częściowo naruszonych posiłkach bożonarodzeniowych. I jeszcze jedno, w studio stoi ten plastkowy twór, krórego widziałem może cztery razy w tym czasie. Jeszcze trochę potrzymam tą choinke ale niezbyt długo, na pewno nie do wielkanocy :)

poniedziałek, 29 grudnia 2008

chłopie!

DIETA!!! I RZUĆ TE CHOLERNE CYGARA!!!

116/82/66 - 23:30

i znowu seks...

...w wielkim mieście :) Nie jest ze mną dobrze. Oglądam serial w którym kobiety zmieniają swoich partnerów jak słodkie bułeczki. Czerstwe out! Tylko jedna z nich jest w stałym związku. Reszta pań ciągle szuka :) No i co my, faceci mamy powiedzieć? Jak zaczynamy tak postępować to słyszymy z każdej strony jakie to my dranie jesteśmy. Zawsze wiedziałem że ONE mają lepiej :) Faktem jest że Łódź to nie NY, ale... ;)
____________________________________
Dobra, czas poadministrować trochę forum :)

Moja psina

Wszystko wskazuje na to że moja huski zamieszka ze mną w studio. Kochana psina doczeka końca swojego życia przy mnie. Moja rodzina nie ma czasu dla zwierzaka, ja mam. Jakoś sobie tutaj damy rade w dwójkę. Niestety dużo życia jej nie zostało. Chciałbym żeby ten ostatni czas spędziła ze mną... Smutne to.

matoł ze mnie

Coś mnie podkusiło i zająłem się moim telefonem. Dokładniej jego oprogramowaniem. Pół godziny ściągałem z netu właściwe piliki, podłączyłem aparat do komputera wyjątkowo mocno wgłebiając się w opis czynności. No i? No i fon umarł :(
Zresztą po cholerę mi telefon? I tak nikt do mnie nie dzwoni.
Żartuję. Nie mogę bez niego pracować, żyć. Pogrzebię znowu w necie. Nic gorszego nie może sie juz wydarzyć :)
Sergiusz wynajmuje zaraz studio. Muszę mu przygotować lampy.
____________________________________

Update: JEST DOBRZE. Telefon działa. Udało mi się nawet odzyskać wszystkie dane. Można do mnie dzwonić. Zapraszam ;)

128/80/71 - 17:50

No like monday

Tak śpiewał Bob Geldof. Z treści piosenki i teledysku pamiętam że faktycznie nieciekawe miał chłop poniedziałki ;) U mnie tak źle nie będzie. Jedyne obowiązki jakie mam dzisiaj to deklaracja VAT za listopad, (bardzo droga deklaracja) i końcową obróbkę rodzinnego chrztu. Być może dzisiaj zrobimy też studyjne, bo czas goni. Nie chcę zostawiać żadnych zaległych spraw urzędowych na nowy rok (ah te przesądy)...
Ok. Kawa i do US marsz!

131/90/76 : 12:20

niedziela, 28 grudnia 2008

"Ta ostatnia niedziela...

...jutro się rozstaniemy, jutro się rozejdziemy, na wieczny czas". Mietek chyba śpiewał. Pamiętam tą piosenkę z dzieciństwa. Nie potrafię powiedzieć czy wtedy mi się podobała. Bardziej mnie interesowało coś zupełnie innego, np próby podniesienia głowy z poduszki, jak na niemowlaka przystało ;) Ale dzisiaj jest zupełnie inaczej. Te piosenki maja drugie, czy trzecie życie. Słucham ich z przyjemnością. Kilka dni temu wpadłem w telewizji na "kabaret starszych panów". Jakie to było miłe. Świetny klimat, delikatność i subtelność żartu, dobra muzyka. Dzisiejsze kabarety to juz zupełnie inny styl. Zart stał sie bardziej dosadny, bezpośredni, czasem ocierający się o wulgarność i zbędne "przekolorowanie przekazu". Jasne, to jest śmieszne, czasem nawet bardzo ale mnie brakuje takich klimatów o jakich piszę. Tak dla uzupełnienia polskiej kultury. Inna sprawa że średnio widzę dzisiejszych aktorów w roli tak miłych i sympatycznych "kabaretowców".
____________________________________

Ostatnia niedziela roku przeszła do historii. Nadchodzą 43 niedziele 2009 roku. Obym wszystkie zaliczył ;)

120/81/77 - 11:30

Między świętami...

...może się przytrafić trochę pracy. Tym razem jedna z moich klientek "ślubnych" zdecydowała się na sesję ciążową. 9 miesiąc więc ostatnia chwila. Mąż nieco spanikowany ale dali radę. Trzy zdjęcia nadające się do publikacji. Reszta bardzo odważna więc nie pokazuję.



118/74/67 - 02:57