piątek, 21 sierpnia 2009

Kurs, kurs, kurs...

i po kursie. Upal nas dzisiaj dobil. Masakra. Jako fotografowie nie odczuwalismy tego zbyt mocno ale Paulina i Pawel malo sie nie rozplyneli... Znowu fajna ekipa. Bez problemu dali sobie rade z wszystkimi zadaniami, choc pytan padlo z milion.
Teraz zakupy i zasluzony odpoczynek (czyt. obrobka zaleglosci).

czwartek, 20 sierpnia 2009

No to do roboty

Zaczynam wlasnie kolejny kurs slubny. Ekipa juz zmontowana, zatem do dziela. Mam nadzieje ze w pakiecie ekonomicznym uda mi sie wszystko poprowadzic do szczesliwego finalu.

środa, 19 sierpnia 2009

Kolejny plener wykonany

Kolejny plener wykonany. Tym razem Arkadia. Nie przepadam za tym miejscem ale co zrobic, klient nasz pan. Tak wiec standartowe kadry w drzewach, troche cegly, mostek i staw. Poszlo nawet niezle, choc czas gonil. Jutro kurs slubny wiec musze sie przygotowac. Powiniennem dac rade, bo grupa mniejsza niz zazwyczaj. Start o 9-ej. W miedzyczasie maly wynajem studia, a po 18 znowu kolejne... Padne na lopaty :)

wtorek, 18 sierpnia 2009

Powrót

Juz jestem, choc po tym co zastalem na miejscu lepiej bylo nie wracac. Zepsuty telewizor, problem z forum, klopoty z kontaktem z ksiedzem prowadzacym kurs, slowem do dupy to wszystko. Na szczescie odrobine wyluzowalem mozgowie. Oby na dlugo... Jutro plener z mloda para, przygotowania do kursu i Bog jeden wie co jeszcze. Aha, masa obrobki zaleglych zdjec slubnych.
___________________________________
Co do samego wypadu. NIGDY WIECEJ W SIERPNIU!!! Ilosc "turystow" mnie powalila. Nigdy nie widzialem na szlakach takiej "stonki". Pomijam Krupowki, bo to oczywiste ale w samych gorach ogrom ludzi. Smiglowce sie nie wyrabialy, ciagle w powietrzu. Kolejka na Giewont ciagnela sie od samego siodla. Kiedy doszedlem do Kasprowego po przejsciu z Czarnego przez gran Koscielca, oczom moim ukazalo sie 1000 ludzi! Cale szczescie ze udalo sie zjechac, bo sil juz mi braklo na zejecie z Kaspra. Sierpien nie dla gorolazow. Trzeba odczekac do polowy wrzesnia i znowu zrobi sie pieknie. Mimo wszystko Tatry dzielnie to znosza, nawet te tony smieci ktore mozna znalezc wszedzie... A gorale... A gorale sie ciesza, dudki sie dziesiatkuja, kieszenie pelne kasy wiec im humory dopisuja. Ktoregos dnia zalplanowany wypad do Czarnego Stawu nad Morskim, nie powiodl sie bo kolejka na parking w Palenicy zaczynala sie na przejsciu do Slowacji. Dobre 2 km. Oczywiscie w tyl zwrot. Innym razem.