wtorek, 18 sierpnia 2009

Powrót

Juz jestem, choc po tym co zastalem na miejscu lepiej bylo nie wracac. Zepsuty telewizor, problem z forum, klopoty z kontaktem z ksiedzem prowadzacym kurs, slowem do dupy to wszystko. Na szczescie odrobine wyluzowalem mozgowie. Oby na dlugo... Jutro plener z mloda para, przygotowania do kursu i Bog jeden wie co jeszcze. Aha, masa obrobki zaleglych zdjec slubnych.
___________________________________
Co do samego wypadu. NIGDY WIECEJ W SIERPNIU!!! Ilosc "turystow" mnie powalila. Nigdy nie widzialem na szlakach takiej "stonki". Pomijam Krupowki, bo to oczywiste ale w samych gorach ogrom ludzi. Smiglowce sie nie wyrabialy, ciagle w powietrzu. Kolejka na Giewont ciagnela sie od samego siodla. Kiedy doszedlem do Kasprowego po przejsciu z Czarnego przez gran Koscielca, oczom moim ukazalo sie 1000 ludzi! Cale szczescie ze udalo sie zjechac, bo sil juz mi braklo na zejecie z Kaspra. Sierpien nie dla gorolazow. Trzeba odczekac do polowy wrzesnia i znowu zrobi sie pieknie. Mimo wszystko Tatry dzielnie to znosza, nawet te tony smieci ktore mozna znalezc wszedzie... A gorale... A gorale sie ciesza, dudki sie dziesiatkuja, kieszenie pelne kasy wiec im humory dopisuja. Ktoregos dnia zalplanowany wypad do Czarnego Stawu nad Morskim, nie powiodl sie bo kolejka na parking w Palenicy zaczynala sie na przejsciu do Slowacji. Dobre 2 km. Oczywiscie w tyl zwrot. Innym razem.










1 komentarz: