poniedziałek, 30 listopada 2009

Drogi...

Czasem sprawy ktore leza mi na sercu, byly motorem dzialan, swoistym afrodyzjakiem tworczych dzialan, przechodza tak daleko idaca transformacje, ze w jakims sensie przestaje sie z nimi utozsamiac. Gubie sie. Ilekroc cos takiego sie dzieje mam wrazenie ze zamyka sie kolejna karta czegos co mialo do tej pory duze znaczenie. Wiem ze czasem otwiera to nastepna, na poczatku czysta ale nie moge oprzec sie wrazeniu ze jakis kawalek historii odchodzi w zapomnienie bezpowrotnie. To nie kolejny tom ale raczej epilog. No coz, zycie toczy sie dalej. Wytycza nowe drogi, choc w tej sytuacji raczej bliski jestem powrotu na stare, juz sprawdzone i przetarte.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz