wtorek, 31 marca 2009

Upadek

Dosłowny upadek... Z 2.5 metrowej drabiny wprost na nią. Była podła i połączyła się z podłogą szybciej niż ja. Na tyle szybko ze zaliczylem ją w kilka sekund później. Jestem obity, na szczęście nie połamany ale nie mogę chodzić a paskudne siniaki zeszpeciły mi ciało :) (jakby wzceśniej nie było szpetne). Poważnie mówiąć jest kiepsko, opuchlizna makabryczna i o chodzenieu mogę zapomnieć. Nigdy nie wyobrażałem sobie że łydka może być tak twarda i ogromna...
Na szczęście studio już pomalowane. Jest ładniej ale gdybym wiedział że tak się skończy malowanie to chyba bym się na nie nie zgodził.
Koniec lemantów. Przygotowania do kursu ślubnego idą całą parą, choć obawiam się że ja spędzę czas z kursantami tylko w studio. No i o targach Foto-Video mogę zapomnieć...
Spadam do łóżka, mniej mnie wszystko boli jak leżę...

5 komentarzy:

  1. a mowilem ze po 40-stce zabawy w ninja warrior moga sie skonczyc niekoniecznie zwyciestwem? ale i tak jest niezle skoro kilka sekund spadales z 2,5 metra! :) znaczy nie spadales a leciales! a lydka? no tak! zapomniales o telemarku, noty beda niskie :D do zobaczyska w piatek i 3m sie tam /hesja

    OdpowiedzUsuń
  2. Lot byl krótki ale koszący :) W sobote zobaczysz coś makabrycznego na moich łydkach :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kilka sekund bo powalczyłem na górze ze stabilnością drabiny. Doliczyłem to do lotu, hi, hi...

    OdpowiedzUsuń
  4. skrzydla! machac bylo! intensywnie krecic ósemki :) /hesja

    OdpowiedzUsuń
  5. Moze odrobine bym polecial ale z moja masa ;) spadlem jak kamien.

    OdpowiedzUsuń