I nie o filmie będzie. Oj nie. O mniejszości która siedzi na przysłowiowym tyłku i przyjacielach którzy bawią się w tym czasie w Zakopanem. Mniejszość w mojej skromnej osobie musi się dzisiaj zadowolić czerwoną, półsłodką Kadarką. Nawet telewizja nie ma niczego czym mogłaby mnie zaskoczyć. Fakt jest jednak taki, że sam sobie winny. Z środkami płatniczymi kiepsko, wiec tylko na kadarkę mnie stać. O grzańcu na Krupówkach mogę zapomnieć. ALE TO SIĘ ZMIENI!!! No nic, posiedzę przed komputerem (ale nowość). Może czas na realizację staaaarych pomysłów na uszlachetnienie bussinesu.

Dobra, trzeba wyciągnąć korek :) Pyk!
Plusy własnego studia. Mozna sobie udokumentować grzechy, co niniejszym czynię :)
99/65/85 - 23:50
kadarka jest całkiem przyswajalna i czerwone nieźle rozchodzi się po arteriach zycia:) z komputerem współdziała całkiem dobrze, wiedzę ta posiadłam osobiście:) miłego komputerowania:)
OdpowiedzUsuńSwięta prawda. Ma też jednak wpływ fizyczny. Kończę właśnie butelkę i zauważyłem lekkie zachwianie równowagi, w tym motorycznej. Klawiatura wydaje mi się wyjątkowo mała dzisiaj ;) Za to jest smacznie i miło :)
OdpowiedzUsuńa dzisiaj? kacyk, czy tupot białych mew? choć właściwie jedną kadarką mewy sie nie roztuptają:) miłego wieczoru:)
OdpowiedzUsuńKacyk to mało powiedziane. KAC maksymalny :) Nie sądziłem że butelka wina, całkiem niezłej jakości potrafi być tak mało wdzięczna za to że ją zakupiono... Do 13 to była masakra. Głowa działała na pół gwizdka :) Teraz jest już lepiej. Dużo lepiej.
OdpowiedzUsuńMiłego.
czyżby kac az tak złamał, że trudności w blogowaniu? :) -dewaluacja
OdpowiedzUsuńKac jest do zniesienia, jednak inne sprawy trudniej zaakceptować. Szczegółnie te głęboko wbijające się w serducho.
OdpowiedzUsuń