środa, 24 grudnia 2008

Scrooge?

Właśnie otrzymałem zarzut że w tym roku robię za Scroog'a. Lekka przesada. Ja kocham święta. To że spędzam je sam o niczym nie świadczy. Taka forma samooczyszczenia. Wszamię sobie rybę, połamię opłatek, sam po sobie posprzątam... I zeby wszystko bylo jasne, ta samotnosc nie sprawia mi przyjemnosci. Traktuje to jako koniecznosc ale koniecznosc uzasadniona. Dałem w końcu ciała...
Jest pół godziny po połnocy a ja już się przed sobą tłumaczę :) Chcę tylko napisać że to nie jest dla mnie jakaś tragedia. Mam nadzieje ze i wszyscy bliscy przeżyją beze mnie, bo o nich najbardziej mi chodzi.
No to tyle przed snem. Spadam na górę. Pewnie znowu będę się kotłował godzinę zanim zasnę.
____________________________________
Miałem rację. Nie mogłem zasnąć. Tym razem pokonał mnie Carl Sagan i Jego "Contact" z Jodie Foster w rezyserii Roberta Zemeckisa. Włączyłem mój ukochany film na chwilę... Pokonał mnie. Obejrzałem go setny raz. Jest tak bardzo mój jak żaden inny. Moge go oglądać non stop. Jutro kolejny private hit: "Blade Runner" Ridleya Scotta z Harrisonem Fordem i muzą Vangelisa.
Idę spać! Jeden baran, drugi baran, trzeci baran... ;)
Jest 3:46... Chyba mnie porąbało. Nie mogę zasnąć. Barany nie pomagają. Pomyślę o politykach ;)

1 komentarz: